Zależy od szpitala. Byłam przez dwa tygodnie w szpitalu w Otwocku ~reklama~ i jedzonko było super, dawali nam jogurty, galaretki z owocami, w niedzielę był ofc schabowy, ziemniory i jakieś warzywka. Czasami na śniadanko była możliwość zrobienia kanapki z dżemem. Rano dawali jeszcze kakao / herbatkę / kawę. Czułam się tam jak na niskobudżetowych wakacjach. W moim mieście cały szpital to jakiś nieśmieszny żart, podejrzewam, że obiad w środę robią z resztek resztek z poniedziałku
@xxxPaterrix03xxx: Przyjmują ze złamaniami, operacjami nóg i bioder, wycinają haluksy. Mi akurat operowali kręgosłup. Hotel za free, wystarczy dobrze się przewrócić.
Naleśniki z jabłkiem i śmietaną w tym szpitalu to cudo
Kiedyś przez miesiąc leżałem w szpitalu
i dosłownie CODZIENNIE było jabłko z mikrofali
które musiałem zjeść, bo miałem coś nie tak z przewodem pokarmowym
więc przez 30 dni jadłem te pie**olone jabłka ze łzami w oczach.
@as13zx: na szczęście rodzice choć trochę mnie kochali, więc przywozili mi kanapki po tym jak zobaczyli jak tam wygląda jedzenie
a z samego szpitala wyszedłem chudszy o 8kg i z zapaleniem żył
pozdrawiam służbę zdrowia
Mi pielęgniarka na wstępie wbiła igłę w tętnicę, jak powiedziałem że to zrobiła bo krew mi z zgięcia do nadgarstka tryskała i była jasna, a ja prawie zemdlałem to powiedziała mi że to przez to że dużo wody wypiłem, nawet komentować nie chciałem. Było to na pobraniu krwi przed badaniami.
@as13zx: dlatego wolę chodzić prywatnie
a nawet gdyby, to po tamtym wesołym miesiącu (po którym właściwie wyszedłem bardziej chory niż na początku) mama i tak woli nie zapisywać mnie na nfz :")
a o takich sytuacjach przy pobieraniu krwi można by książkę napisać
miałem 5 lat. byłem na pobieraniu krwi. "pielęgniarka" kuła mnie 12 razy zanim trafiła w pie**oloną żyłę a potem przypomniała sobie że istnieje takie coś jak welflon
Przypomniała mi się sytuacja jak przy pobiereraniu krwi jak pielęgniarka nie potrafiła trafić aby pobrać krew.W pewnym momemcie przestraszyła się że złamała igłe.Dopiero jak zaczeła wiercić w drugiej ręce udało się
Miałem złamaną rękę i musiałem ciągle leżeć. Bardziej przestanę że to ręka przewodnia. No i tak sobie leżę patrzę przez okno na cegły (wojewódzki w Gdańsku-polecam) i obrócić się ni w tą ni w tamtą nie nożna bo ręka musi być ciągle w górze, i nadchodzi piękna chwila mniej pięknego jedzenia. Co 3 dzień kucharki się zmIeniały, raz była fajna dosyć miła a raz była rasowa menda. No i ta pierwsza fajna zawsze przynosiła mi zrobione kanapki bo jak wspominałem przewodnia ręka była złamana i tak sobie miałem luksus przez 3 dni co 3 dni. No a ta 2 to narody klękajcie, plastikowy nóż, masło świeżo z lodówki i szynka. W lepsze dni był też pomidor. I to nie żeby się zapytała czy posmarować czy coś, NIEEEE no co ja głupi musiał bym być (raz się zapytałem i dostałem opiredol( serio? Praktycznie niepełnosprawny i jeszcze trzeba opi***alać?)) No i tak to dzień za dniem mijał w pięknej placówce NFZ
Kiedy dwa razy byłem w szpitalu i miałem operację podniebienia to przez pół tygodnia podawano mi do jedzenia rosół z niezidentyfikowanymi kawałkami czegoś niezbyt jadalnego. Tak. Było obrzydliwe.
Komentarze
Odśwież3 lipca 2020, 17:59
100 strzałka w górę
Odpisz
5 maja 2021, 15:13
@tymekgwoz: 114
Odpisz
23 maja 2021, 10:27
@tymekgwoz: czy ja naprawdę byłem takim głupim kidosem
Odpisz
Edytowano - 11 września 2017, 20:37
Izolatka nr 2 w Radziejowie pozdrawia.
Odpisz
11 września 2017, 20:54
Nie wygląda w sumie źle.
Odpisz
11 września 2017, 20:56
co to to w misce
Odpisz
11 września 2017, 21:07
@firankowy: to wygląda jak kakao
Odpisz
11 września 2017, 21:11
@DAVJD: po prostu ciemna woda, marchewka z ziemniakami polanymi sosem jabłkowym (?) i zupa warzywna
Odpisz
11 września 2017, 21:12
w czerwonej misce zupa jest?
Odpisz
11 września 2017, 22:41
@DAVJD: Ta, całkiem dobra, ale reszta nie do przełknięcia :x
Odpisz
12 września 2017, 07:40
@firankowy: Bieda w płynie
Odpisz
11 września 2017, 21:41
Zależy od szpitala. Byłam przez dwa tygodnie w szpitalu w Otwocku ~reklama~ i jedzonko było super, dawali nam jogurty, galaretki z owocami, w niedzielę był ofc schabowy, ziemniory i jakieś warzywka. Czasami na śniadanko była możliwość zrobienia kanapki z dżemem. Rano dawali jeszcze kakao / herbatkę / kawę. Czułam się tam jak na niskobudżetowych wakacjach. W moim mieście cały szpital to jakiś nieśmieszny żart, podejrzewam, że obiad w środę robią z resztek resztek z poniedziałku
A oto kot z kota z kotem za recenzję
Odpisz
11 września 2017, 22:03
@pain_sandwich: Też chcę do takiego szpitala :c
Odpisz
Edytowano - 11 września 2017, 22:44
@xxxPaterrix03xxx: Przyjmują ze złamaniami, operacjami nóg i bioder, wycinają haluksy. Mi akurat operowali kręgosłup. Hotel za free, wystarczy dobrze się przewrócić.
Naleśniki z jabłkiem i śmietaną w tym szpitalu to cudo
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:17
Kiedyś przez miesiąc leżałem w szpitalu
i dosłownie CODZIENNIE było jabłko z mikrofali
które musiałem zjeść, bo miałem coś nie tak z przewodem pokarmowym
więc przez 30 dni jadłem te pie**olone jabłka ze łzami w oczach.
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:21
Czekaj...Jabłko przypadkiem nie wybucha w mikrofali,podobnie jak jajko?
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:24
@DaKnight: nie
za to odchodzi od niego skórka i wypływa sok
a konsystencją przypomina coś pomiędzy bananem a gumowym klapkiem
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:28
A pomyśleć że jak byłem mały chciałem iść do szpitala.Wciąż w nim nie byłem
Odpisz
27 sierpnia 2017, 00:00
Jak ja byłem 4 dni w szpitalu to nic nie jadłem nawet, nie wyobrażam sobie leżeć w nim miesiąc.
Odpisz
27 sierpnia 2017, 00:05
@as13zx: na szczęście rodzice choć trochę mnie kochali, więc przywozili mi kanapki po tym jak zobaczyli jak tam wygląda jedzenie
a z samego szpitala wyszedłem chudszy o 8kg i z zapaleniem żył
pozdrawiam służbę zdrowia
Odpisz
Edytowano - 27 sierpnia 2017, 00:11
Mi pielęgniarka na wstępie wbiła igłę w tętnicę, jak powiedziałem że to zrobiła bo krew mi z zgięcia do nadgarstka tryskała i była jasna, a ja prawie zemdlałem to powiedziała mi że to przez to że dużo wody wypiłem, nawet komentować nie chciałem. Było to na pobraniu krwi przed badaniami.
Odpisz
27 sierpnia 2017, 00:16
@as13zx: dlatego wolę chodzić prywatnie
a nawet gdyby, to po tamtym wesołym miesiącu (po którym właściwie wyszedłem bardziej chory niż na początku) mama i tak woli nie zapisywać mnie na nfz :")
a o takich sytuacjach przy pobieraniu krwi można by książkę napisać
Odpisz
27 sierpnia 2017, 10:27
miałem 5 lat. byłem na pobieraniu krwi. "pielęgniarka" kuła mnie 12 razy zanim trafiła w pie**oloną żyłę a potem przypomniała sobie że istnieje takie coś jak welflon
Odpisz
27 sierpnia 2017, 11:22
Przypomniała mi się sytuacja jak przy pobiereraniu krwi jak pielęgniarka nie potrafiła trafić aby pobrać krew.W pewnym momemcie przestraszyła się że złamała igłe.Dopiero jak zaczeła wiercić w drugiej ręce udało się
Odpisz
11 września 2017, 21:26
@DaKnight: Ja mialem taka sytuacje ze po pobieraniu krwi urwal mi sie film no i 5 dni w szpitalu...
Odpisz
11 września 2017, 21:23
U mnie nie bylo az tak zle, bulki bardzo dobre, mieciutkie, ale najgorsze byly buraki, bez cukru...
Odpisz
11 września 2017, 20:21
Mam chyba niesamowite szczęście, ale jak ja trafiłem do szpitala że złamaną ręką, to jedzenie było tam naprawdę przyzwoite.
Odpisz
11 września 2017, 20:33
@Kuziemek: Podobnie. Był dobry kotlet.
Odpisz
11 września 2017, 20:28
Niestety, ale prawda
Odpisz
11 września 2017, 20:22
to byłem w jakimś dziwnym szpitalu bo u mnie zawsze przyjeżdżała góra kanapek...
Odpisz
27 sierpnia 2017, 05:56
Odpisz
27 sierpnia 2017, 02:02
Miałem złamaną rękę i musiałem ciągle leżeć. Bardziej przestanę że to ręka przewodnia. No i tak sobie leżę patrzę przez okno na cegły (wojewódzki w Gdańsku-polecam) i obrócić się ni w tą ni w tamtą nie nożna bo ręka musi być ciągle w górze, i nadchodzi piękna chwila mniej pięknego jedzenia. Co 3 dzień kucharki się zmIeniały, raz była fajna dosyć miła a raz była rasowa menda. No i ta pierwsza fajna zawsze przynosiła mi zrobione kanapki bo jak wspominałem przewodnia ręka była złamana i tak sobie miałem luksus przez 3 dni co 3 dni. No a ta 2 to narody klękajcie, plastikowy nóż, masło świeżo z lodówki i szynka. W lepsze dni był też pomidor. I to nie żeby się zapytała czy posmarować czy coś, NIEEEE no co ja głupi musiał bym być (raz się zapytałem i dostałem opiredol( serio? Praktycznie niepełnosprawny i jeszcze trzeba opi***alać?)) No i tak to dzień za dniem mijał w pięknej placówce NFZ
Odpisz
27 sierpnia 2017, 00:16
Może jestem dziwny ale jak leżałem w szpitalu to jedzenie mi smakowało
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:35
u mnie mają catering z jegnej z lepszych restauracji w mieście
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:11
Nie we wszystkich szpitalach tak jest. Szczerze, to w szpitalu przy ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie na oddziale diabetologii jest całkiem dobre.
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:09
Kiedy dwa razy byłem w szpitalu i miałem operację podniebienia to przez pół tygodnia podawano mi do jedzenia rosół z niezidentyfikowanymi kawałkami czegoś niezbyt jadalnego. Tak. Było obrzydliwe.
Odpisz
26 sierpnia 2017, 23:04
Ja byłem w szpitalu i jedzenie było tak dobre, a warunki tak luksusowe, że naprawde trudno było mi trudno wracać. Byłem na kontroli
#nobodycares
Odpisz