Szkolne mądrości

Heh ja mam na odwrót :) odpowiadam pewnie i dobrze ale jak ktoś odpowie pewnie/lub niepewnie i źle to jest wku*w*iona jak cholera.

ja pamiętam co odje**łem w 1 gimbie xD
*Lekcja historii
* Była to 8 lekcja
* Zmęczony jak debil
*spałem.
*W ostatniej ławce dzięki czemu nie zauważyła.
*Ale.....
*- Do odpowiedzi może numer... 5
*O ku*wa to mój numer
*Ja je*ie
*- Powiedz mi jaka religia panowała w Starożytnym Rzymie
*Udaje że nie słyszę
*Jaka?
* Satanizn
* cała klasa się ryje a ja dostałem 1
* A jaki ustrój polityczny?
* Ziomek z ławki mówi ze Komunizm
* T..t-to był Komunizm
* jedynka Nr 2
* ojapier*ole
* Ostatnie pytanie
* Co ku*wa ode mnie chcesz ty dinozaurze
* Kiedy odbyła się bitwa pod ( jakimś gownem bo nie pamiętam) i kto był przywódcą Rzymu i Kartaginy
* Mam otwarta książkę
* Na stronie o Grunwaldzie
* Było w 1410 przywódca Rzymu to...
*Kto?
Jagieło
* A Kartaginy?
*Nwm
*Ha- Hanni- nauczycielka próbuje wydobyć ze mnie resztki mądrości
* A wiem, Kanibal
Wyje**ła mnie z klasy

,,Bałtyk to jezioro w województwie dolnośląskim" ~ mój kolega

Byo ale strasznie dawno, ALE ma szanse znowu przejsc ;)

Nigdy nie zapomnę mojego jabłka.

>To był zwykły dzień.
>Nie wyspałem się.
>Cały czas chodziłem jak zombie.
>Nadchodzi najgorsza lekcja - matma.
>Połowa lekcji minęła, ja prawie przysypiam.
>Nauczycielka podchodzi do mnie i mówi
>,,Może ty masz jakiś pomysł na to zadanie?"
>Ja oczywiście spizgany w ch*j myślę
>,,A, pewnie zadanie 5 i ona chce pomysł do ułożenia zdania (Ułóż zdanie do wyrażenia 5+5(-5-2)÷4 czy ki ch*j)"
>Myślę sobie ,,Ania ma 5 jabłek, ale to idiotka, więc suka Agata pięć razy zaje**ła jej 5 jabłek i 2 jabłka, potem sobie te jabłka podzieliła na ćwiartki - ch*j z tym, że to nie ma sensu, powiem byle co, niech belferka spi***ala"
>Ale oczywiście cała energia życiowa została ze mnie wyssana za pomocą lekcji polskiego, która odbyła się okrągłe 30 minut temu, co spowodowało, że byłem spizgany jeszcze bardziej niż mi się wydawało, źle obliczyłem ilość energii potrzebnej na ułożenie logicznego zdania i oczywiście zamiast wzruszyć ramionami że nie wiem, to chciałem opowiedzieć historię o suce Agacie i jej koleżance idiotce.
>Energii za mało, ale jeszcze o tym nie wiem.
>,,No, masz jakiś pomysł, Sylwek?"
>A ja bohatersko mówię:
JABŁKO.
>Cała klasa w śmiech, ona tak trochę nie łapie, o ch*j mi chodzi, ja nie ogarniam z czego się śmieją i dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie powiedziałem całego zdania, tylko pojedyncze słowo.
>o****.exe
>Jaki wstyd, ja pie**olę...
>Najlepsze jest to, że to było zadanie 6, przykład B) czyli po prostu rozwiązać obliczenie (4×3×6^6÷2 czy ki ch*j).

NO KU*WA ZAJEBIŚCIE, na przyszłość pamiętajcie, że 4×3×6^6÷2=PIE**OLONE JABŁKO

byo sam dodawaem. Bożydar plz

Autentyczna sytuacja sprzed 2 miesięcy.
Klasa z rozszerzoną matematyką
Było zadanie do rozwiązania, a w nim wyrażenie 1 do potęgi 5. Jeden geniusz się zgłasza i mówi, że 5. Jeszcze próbował udowodnić przy tablicy, że 1x1x1x1x1 to 5...

Następnym razem kiedy ktoś zapyta się mnie, czemu nic nie mówię, pokaże mu tego mema.

było z innym podpisem

Każdy ma w klasie znajomego który tak robi.